sierpnia 10, 2019

3 cudowne i najlepsze rzeczy, które ostanio zrobiłam dla siebie ✨

Wakacje to czas pewnego luzu, który można wyczuć w powietrzu. Czy pracujesz czy nie te letnie miesiące bardzo często są początkiem zmian jakie zachodzą w naszym życiu.  
U mnie też tak jest. A może jest to pewna naturalna kolej rzeczy że po 30stce pewne rzeczy no po prostu muszą się zmienić? W pewien naturalny sposób pewne rzeczy się kształtują i rozjaśniają. Czekam na większy przypływ słów opisujący ten stan , a póki co zapodaje ten tekst o 3 najlepszych rzeczach jakie zrobiłam dla siebie. 


1. Nie przejmuję się opinią innych.

Ale tak naprawdę. 
Kiedyś było dla mnie trudne do zniesienia to co inni o mnie pomyślą, to co  mi powiedzą, jak się zachowają, to co powiedzą za moimi plecami.etc... 
Przeżywałam ogromny dyskomfort, kiedy ktoś twierdził ,że mnie nie lubi mimo, że zupełnie mnie nie zna, że ocenia mnie negatywnie, mam mnie gdzieś mimo, że zupełnie nic o mnie nie wie , nie chce poznać i nigdy nie pozna.

Jedno jest pewne w życiu, nigdy nie da się dogodzić każdemu. Ja na pewno tego nie zrobię. Bo niby jakim sposobem?

My ludzie, osoby, populacja nie jesteśmy pomidorówką, nie każdemu będziemy smakować. 

Tak sobie rozmyślam ....
Być może to wszystko we mnie się zmieniło pod wpływem wieku, doświadczeń, pewnej dojrzałości, dawne dramy i rozterki nie mają dla mnie dziś znaczenia. Ba! Często to co było miesiąc temu nie ma dla mnie znaczenia.
Nie przejmuje się , nie chowam urazy,choć dobrze pamiętam..raczej uczę się komu jeszcze mogę ufać.
Ale wydaje mi się też,że duża w tym wszystkim zasługa też mojej własnej postawy, pracy nad sobą i zrozumieniu, że jedyną osoba której muszę słuchać jestem ja sama.

Nie przejmowanie się opinia innych jest problemem tak samo starym jak świat, każdy w większym lub mniejszym stopniu się z tym zmaga. I to co nami często kieruje, jak się sami zachowujemy wynika własnie z tego strachu ,,co inni pomyślą"

Luz który mi przyszedł w tym temacie, okazał się dla mnie zbawienny. Łatwiej mi się żyje kiedy nie biorę do siebie i na swoje bary opinii innych.
I nie przejmuje się opinia innych nawet tych bliskich mi ludzi.
Choć ich słowa są ważne to jednak nie biorę ich już tak mocno pod uwagę jak kiedyś. Często jest tak że coś zrobię, gdzieś pojadę, coś zacznę i dopiero o tym opowiem. 


Ważne było dla mnie zakodowanie sobie że nikt nigdy dokładnie pod żadnym względem nie zrozumie co się dzieje w moim w życiu, jak ja sama. Emocjonalnie w 100% rozumiem tylko siebie, nikt inny nie pojmie tego. Niemożliwe jest więc by inny ludzie potrafili podejść do nas empatyczne we wszystkich tematach, inni będą brać nasze ciężkie sprawy na lekko, będą gadać trzy po trzy, zmieniać opinie, szastać nimi, może się nam to nie podobać ale tak jest. Nawet Ci najbliżsi będą ,,daleko''. 
Z jednego powodu , otóż nigdy nie poczują tego co ja. Nie mają takich doświadczeń ,nie czuja tak samo, nie wiedza tego co ja, są w innej rzeczywistości niż ja..
Nakłada się na to też druga strona, która sprawia ze nie muszę i nie zawsze rozumiem postępowań innych ludzi, ich roszczeniowości, głupoty, dziecinności, fatalnych wyborów i egzystencji na koszt inny. Bo to co dla mnie jest wadą dla innych może być normalne logiczne i oczywiste.


Rozumiecie?
Dlatego dziś z dużą ulgą słucham słowa innych, poniewaz wiem, że nic z nimi nie muszę robić. Nie czuje presji nawet odpowiadania na to:P

Owszem czasami przez chwilę może być mi przykro jak ktoś mnie np.zrani ale mija to bardzo szybko, ponieważ wiem że nie dam nikomu kontroli nad własnymi emocjami oprócz siebie samej. 
Chwila w której spokojnie mogę to napisać i powiedzieć jest dla mnie wielka i ważna. Długo na to czekałam ponieważ jako osoba wysoko wrażliwa na innych miałam kłopot z oddzieleniem tego co jest moi problem a co jest zbędnym balastem od innych ich atakiem na mnie.

Jestem wdzięczna za to że to pojęłam, nauczyłam się tego i zrozumiałam.
I nadal to w sobie ćwiczę bo jest to bardzo przydatna umiejętność w życiu. Nie chce tego zaniedbać.



2. Prostota w wyglądzie. No make up.

Prostota w tym zafiksowanym świecie na punkcie wyglądu bywa trudna. I była też dla mnie. Świadomie mogę napisać, że ja kiedyś maniaczka makijażu dziś świadomie preferuje nie malowanie się na co dzień. Wole wygodne ubrania niż lanserskie fasony. Wybieram styl casualowy wręcz domowy niż ,,sexowne'' stylizacje. Przeważnie trampki niż botki i inne skórzane laczki.

I bynajmniej nie demonizuje tych rzeczy. Chodzi raczej tu o wolność tego jak mogę i chce wyglądać i tak jak w poprzednim punkcie nie muszę się podobać każdemu.

Nadal lubię się umalować gdy mam wenę i często wykorzystuje te  umiejętności (wizażystki) do malowania innych. Ale nawet to nie sprawia mi takiej ogromnej przyjemności jak kiedyś.
Zmieniłam się. Jak wszyscy się zmieniają. Dziś mam zajawki na zupełnie inne tematy.
Dziś chętniej bym namawiał do nie malowania się i olania tych  smoky eyes ,ale jak ze wszystkim każdy może robić co chce ze swoim wyglądem i każdy może lubić co innego.
Ale z tego co widzę po sobie to chyba każdy ma swoje etapy. Ja akurat jestem w takim. 
Zalety takiego postępowania to dla mnie na pewno zauważalny lepszy stan cery, większa samoakceptacja siebie, więcej miejsca w łazienkowych pólkach:D i ograniczenie czasu rano przy szykowaniu się. Póki co najwięcej czasu zajmuje mi mój fryz:)



3.Zrezygnowałam zupełnie z %.  

Nigdy nie lubiłam pić. Zawsze czułam się zmuszona do tego. Od jakiegoś czasu zupełnie zrezygnowałam z alkoholowych procentów i jedyne na co sobie pozwalam to piwo bezalkoholowe.
Mój organizm mi w tym pomógł i mocno i z przytupem pokazywał że wypicie tylko pół kieliszka wina kończyło się ostrym atakiem  bólu głowy... Najpierw się dziwiłam ale nie przejmowałam bo ja nie z tych co popijają dla przyjemności cokolwiek alkoholowego. (nigdy nie rozumiałam koleżanek, które po pracy marzyły o wypiciu kieliszka wina..serio?) Zdarzało się to po jakiś imprezach rodzinnych , spotkaniach , weselach, pół kieliszka wina, jedno małe piwo..powodowało tak ogromny skok ciśnienia i ból głowy ze zawsze się obawiałam ze zaraz skończę z jakim udarem albo wylewem .. to jest okropny ból.. . Byłam u lekarza który wykluczył wiele spraw i powiedział ze porostu tak mam , muszę to zaakceptować.   Może kiedyś coś się zmieni? 


Wiec skoro tak , nie ma problemu! Nie pije nic %, jedyna odskocznia to jak pisałam wcześniej ... piwo bezalkoholowe. 
Jest mi lepiej , ulżyło mi że nie muszę i nie mogę.
Jedyna przykra sprawa to oczywiście to że ostracyzm społeczny , nawet bliskich jest ogromny. Rozumieją dopiero jak się powie  coś w stylu lekarz mi zabronił lub biorę leki. 
Drażni mnie to bardzo.Naprawdę musimy żyć w świecie gdzie tekst ,,ze mną się nie napijesz jednego kieliszka ?'' to norma.
Albo spotkanie przyjaciół to tylko na winko lub piwko? 
A dorośli ludzie aby się wyluzować umieją tylko się napić?

Naprawdę? Serio?

Ja bardzo się ciesze na to ''wykluczenie'' ponieważ uważam alkohol za najgorszy problem - jeśli chodzi o łatwość dostępu i to jak go się traktuje . Nie lubię pić, nigdy nie lubiłam, zmuszałam się kiedyś często żeby czasami nie odstawać i ''zachwycać'' się jak dla mnie nad ohydnym smakiem sików.. zwanych winem. szczególnie te czerwone wytrawne...brrrrr...no nie!

Odkąd nie muszę pic jest mi lepiej. Fizycznie i psychicznie. Obserwowanie lub uczestniczenie w jakieś uroczystości i obserwowanie jak alkohol wpływa na człowieka jak krok po kroku ale zdecydowanie zagarnia często jego godność jest smutna. I prawdą jest to co mówią trzeźwy nie dogada się z pijanym. 
Bardzo lubię ludzi którzy umieją się bawić bez żadnych wspomagaczy. To wiele też mówi o podejściu ogólnym do życia. 


Nie będę dziś za bardzo rozpisywać się już o tym poniewaz tutaj można napisać spory elaborat.

Dzis tylko zakończę cytując tekst z natemat.pl:


''...A bardzo ważne w stwierdzeniu, czy mamy problem, jest odpowiedzenie sobie na pytanie: "Jaką rolę alkohol odgrywa w moim życiu?" – podpowiada Katarzyna Łukowska. – Jeśli bez niego nie możemy zasnąć, odstresować się, czy dobrze bawić się na imprezie, to znak, że możemy mieć problem. Nigdy nie dowiesz się, czy masz z czymś kłopot, jeśli nie spróbujesz z tego zrezygnować – wyjaśnia...''


Co sadzicie o moich zmianach? Co wy może ostanio zmieniłyście w swoim życiu ? Podjęłyście istotne decyzje?


Do następnego!





Jeśli wam podoba się to co robię zachęcam do zaobserwowania mojego bloga ( z prawej strony bloga) i wpadnięcie na mojego Instagrama @blondipondii, będzie mi miło jak w ten sposób docenicie moja pracę:)






4 komentarze:

❤ Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo miło mi czytać wasze słowa, wskazówki i odpowiedzi na dana treść.

✔Będzie mi miło jak nie nie będziesz bez sensu spamować!
dziękuje:)💆🏻‍♀️ wszelkie linki bloga , reklam to spam! dlatego takich komentarzy tu nie widać!

@@
Don't leave me spam please! Blog links are spam, so do not publish such comments!



Copyright © Kosmo Riviera , Blogger