października 24, 2019

Płacz, wypłacz i poczuj się lepiej czyli jak beksy bywają szczęśliwe ❤

Twarda, energiczna, idąca zawsze do przodu,  pocieszająca innych, oaza spokoju, rzadko płacząca. Tak myśleli kiedyś o mnie inni, w sumie sama sobie jestem winna za zbudowanie takiej otoczki, dziś to wszystko się zmieniło. Płacze jeśli można tak powiedzieć regularnie i często i co najważniejsze nawet przy ludziach.


terapeutyczny płacz, czemu trzeba płakać, płacz to nie wstyd, czy płacz jest szkodliwy, dorosły płacze, jak rozładować emocje?, płacz psychologia , płacz wpływ na zdrowie


Płacz. Wypłacz się i poczuj się lepiej. Czy jest to możliwe? Czy jest to prawda?

Jakie są fakty?

Śmiech, intensywny trening, wyjście ze znajomymi, dobra książka czy ciepła kąpiel – to najpopularniejsze sposoby radzenia sobie ze stresem. Czy jednak faktycznie są dla nas najlepsze? Jeden z japońskich naukowców twierdzi, że najkorzystniejszym sposobem na złagodzenie stresu jest wylanie łez. 



Hidefumi Yoshida sam siebie nazywa „nauczycielem łez”. Mężczyzna organizuje regularne warsztaty i wykłady w całej Japonii, aby uświadomić ludziom psychologiczne zalety płaczu.

Akt płaczu w zmniejszaniu stresu jest skuteczniejszy niż śmiech lub spanie” – powiedział 43-latek na łamach Japan Times. Yoshida wyjaśnia, że ​​słuchanie emocjonalnej muzyki, oglądanie smutnych filmów i czytanie książek, zalewając się łzami może przynieść ogromne korzyści dla zdrowia psychicznego poprzez stymulację przywspółczulnego układu nerwowego, co spowalnia akcję serca i mieć kojący wpływ na umysł. Twierdzi, że płakanie raz w tygodniu pozwala na dobre uwolnić się od stresu.

W 1981 r. Badanie zatytułowane „Tear Expert” przeprowadzone przez dr. Williama Freya z University of Minnesota udowodniło, że płacz uwalnia endorfiny, a więc sprzyja dobremu samopoczuciu.
W innym badaniu przeprowadzonym w 2008 roku na ponad 3 000 osób wykazało, że płacz sprawia, że ludzie czują się znacznie lepiej w trudnych sytuacjach, co skłoniło autorów do sugerowania, że wywoływanie łez powinno być stosowane jako forma terapii.
Niemowlęta płaczem wzywają rodziców, gdy potrzebują pomocy - nakarmienia, zmiany pieluszki lub innej rodzicielskiej interwencji. W miarę dorastania jesteśmy uczeni, że płacz to wstydliwa oznaka słabości, jednak nawet będąc dorosłymi ludźmi, płaczemy w sytuacjach, gdy potrzebujemy wsparcia. Płaczemy, popadając w głęboki smutek, płaczemy z powodu silnego bólu lub kiedy czujemy się bezsilni. Płacz to wołanie o pomoc - o słowa otuchy lub wsparcie w rozwiązaniu problemu.



Wielu badaczy podkreśla, że płacz pełni bardzo ważne funkcje społeczne. Oren Hasson z Uniwersytetu w Tel Awiwie uważa, że łzy to ewolucyjnie wykształcony mechanizm mający znaczenie więziotwórcze w grupie - zbliża ludzi do siebie i wzmacnia relacje. Choć potrafimy udawać płacz, łzy trudno wywołać na życzenie, są więc świadectwem szczerych emocji. Takie odkrycie samego siebie powoduje, że inni są także bardziej skorzy do tego, by porzucić pozy i maski i zareagować... po ludzku.
W naszej kulturze płacz jest raczej intymną czynnością, wstydliwą oznaką słabości i bezbronności. Od dziecka uczeni jesteśmy powstrzymywać łzy. "Nie płacz" to najczęstsza reakcja dorosłych na łzy dziecka. Oprócz niej mamy jeszcze: "To nie powód do płaczu".
Kiedy płacz bywa jednak pomocny? Gdy jest naturalną reakcją organizmu na silny stres, gdy dopiero płacz odblokowuje nasze emocje, pozwala nam pełniej oddychać i ponownie trzeźwo spojrzeć na sytuację czy nieprzyjemny incydent.
Uważajmy jednak, gdy zaczynamy stosować płacz, jako regularny „odprowadzacz” emocji. To co staje się rutyną, szybko przestaje działać. Płacz ma moc oczyszczenia, ale gdy staje się narzędziem, traci swoją terapeutyczną moc.


Jak ja nauczyłam się płakać? W sumie bardzo prosto , odpuściłam. Ale katalizatorem były oczywiście okoliczności.
Wywodzę się z domu gdzie emocje były raczej skrywane, płacz był oznaką słabości i histerii. Dlatego przez długi czas tak miej więcej do 23-25 roku życia nigdy nie płakałam publicznie, jeśli już to sama i nigdy się do tego nie przyznawałam. To rodziło ogromny wewnętrzny konflikt ponieważ chęć rozpłakania jest czasem tak silna i znacie to?narasta ta ogromna gula w gardle. Nie pękać, nie beczeć, nie dawać innym pokazówki swoich emocji. Tak kiedyś to był mój standard.
Bardzo zły .
Bo kiedy nastało w moim życiu prawdziwe zło i smutek. Emocje wylewały się ze mnie jak lawa z wulkanu i nie można już było ich cofnąć. Rozpadłam się wtedy na tysiące kawałków , poddałam się i płakałam jak dziecko.

Ale te litry wypłakanych łez były jak terapia, dziś myślę o tym z lękiem poniewaz nie sadze żeby miało się to powtórzyć. Jest mi przykro jak sobie pomyślę o tej Renacie tak smutnej tak zranionej tak niewiedzącej co będzie dalej.Przytuliłam bym ja najmocniej jak bym umiała i powiedziała ze da rade. I że te łzy to ogromna siła i że to przetrwa!



Byłam wściekła też na innych którzy w kółko mi powtarzali, że przecież ty nigdy nie płaczesz , że niewiedzą co maja robić. No jak to?
Było to brutalne zderzenie się z rzeczywistością. Ja, która zawsze wspierałam innych , nie dostałam tego wsparcia . Ja która wiecznie dawałam rękaw do płaczu innym, z odbieraniem histerycznych płaczliwych telefonów o północy,nie znalazłam od razu pocieszenia i takiego samego przytulenia jakie było mi potrzebne.


Musiałam to przetrawić i zrozumieć czemu się tak dzieje. Do dziś  to trawię ale już wiem że jestem bliska końca tej rozkminy i zrozumienia, że przez swoją postawę ,,twardzielki'' przyciągałam ludzi którzy potrafili skutecznie mnie wykorzystać, ponieważ tak naprawdę jestem nadwrażliwą osobą i łatwo mnie zranić i tym bardziej gdy widzę że ktoś jest raniony i skrzywdzony - pomagam.

Dziś w czwartek pisząc to jestem w samym środku kiepskiego okresu i potrafię już to wyczuć i nazwać emocje.
Płacz mi pomaga. I nie, nie płaczę codziennie, raczej wtedy kiedy emocje wykipią. Ale kiedy to zrobię jest mi o niebo lepiej.

Mam smutne emocje, smutny czas, mam też wrażenie, że czas pokazuje że starzejący się bliscy ich choroby ekstremalnie wpływają na moje samopoczucie i pewnie też głęboko skrywane lęki. Wiele też innych zdarzeń wyrywa mnie z dobrego rytmu, ale podobno te lekcje są potrzebne. 
Nawet jeśli jesteśmy z nimi sami i płaczemy.
W końcu zawsze wszystko się kończy. Nawet łzy.






Do następnego!



Jeśli wam podoba się to co robię zachęcam do zaobserwowania mojego bloga ( z prawej strony bloga) i wpadnięcie na mojego Instagrama i zaobserwowanie @blondipondii, będzie mi miło jak w ten sposób docenicie moja pracę:)

Ściskam i dziękuje:)







4 komentarze:

  1. Terapeutyczna moc płaczu, a to ciekawe ☺️

    OdpowiedzUsuń
  2. Płacz jest dobrym lekarstwem, przynosi niesamowitą ulgę duszy, daje ujście złym emocjom i to żaden wstyd :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze to ujęłaś. Czasami trzeba się wypłakać, by poczuć się lepiej. Ja czasami płacze bez żadnego powodu tak po prostu i nawet to działa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

❤ Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo miło mi czytać wasze słowa, wskazówki i odpowiedzi na dana treść.

✔Będzie mi miło jak nie nie będziesz bez sensu spamować!
dziękuje:)💆🏻‍♀️ wszelkie linki bloga , reklam to spam! dlatego takich komentarzy tu nie widać!

@@
Don't leave me spam please! Blog links are spam, so do not publish such comments!



Copyright © Kosmo Riviera , Blogger