maja 07, 2019

Ścieżka serca.. bo nie każde urodziny są szczęśliwe. Na podstawie prawdziwych przeżyć.

Wszystkie relacje w naszym życiu są lustrem nas samych. Wszystkie... I bardzo dużo mówią o miejscu w  jakim jesteśmy.

ścieżka przeżycia, depresja, zaopiekować się sobą,

Od paru dni mam mocno obniżony nastrój, nic mi się nie chce,najchętniej leżałbym pod kołdra cały dzień i nie robiła absolutnie nic. Nic nagle mnie nie cieszy ,nic nie sprawia mi  radości, moja motywacja spadła do zera...
Jak pytają - co mi jest ? Nie wiem co opowiedzieć bo nie wiem skąd ten całkowity spadek energii.
Totalne zgaszenie. Ludzie mnie o coś proszą ale i tak tego nie zrobię bo nie mogę , bo chwilowo totalnie zgasłam , wyczerpały się baterii.... mi szczerej orędowniczki pozytywnego podejścia do życia i wiary że co w Tobie to i na  zewnątrz ,dookoła w materialnym świecie. 

Czasem myślę sobie, że jestem jak siłujący się łosoś który musi najpierw popłynąć pod prąd  krętym potokiem,by dotrzeć do tarliska.
Tak ... właśnie tak się czuję... od końcówki weekendu mam obezwładniające uczucie siłowania się z życiem, z ludźmi , z sytuacjami, z losem...



I dlatego bardzo chcę żeby mi to przeszło,żeby ta sinusoida poszła szybko do góry. Kryzys to normalny stan rzeczy , ale tak naprawdę zawsze przed urodzinami czuje się nieswojo. 

Nie akceptuje w pełni wieku w którym jestem bo nie ze wszystkim co wydarzyło się w przeszłość umiem się pogodzić. Czuje ogromny żal za moje złe doświadczenia,za moje cierpienie, bo wiem że nie powinnam mieć ich, aż tak dużo. Straciłam przez to mnóstwo miesięcy życia , a kiedy próbuje się cofnąć i przypomnieć jak wtedy się czułam nie pamiętam jak sobie radziłam. 
Pamiętam odczucia i ogromny stres. Taki kiedy żołądek podchodzi ci do gardła, kiedy z trudem możesz przełykać ślinę, kiedy płaczesz tak dużo że w pewnym momencie brakuje łez...

Zawiodłam się wtedy na prawie wszystkich a dzień urodzin przez jakiś czas był tym najgorszym... 



Urodziny...
Osoby mocno cierpiące , na skraju życiowych  doświadczeń, załamaniach dróg, na lini życie śmierć, zdrowie - choroba,  w pewien sposób czekają na ten dzień aby się przekonać czy ktoś o nich pamięta czy ma na nie wyjebane. 
...

Działy się wtedy dziwne historie.. jedni rzecz jasna mieli wyjebane inni próbując ulżyć w cierpieniu obiecywali mi kosmos, gruszki na wierzbie lub rzeczy których nigdy nie dostałam i przygody których nigdy nie przeżyłam.

Ja zawsze czuje się źle jak nie mogę dać tego co bym chciała, więc nigdy nie obiecuje nic czego nie spełnienie by kogoś zraniło.



I taka moja rada na przyszłość. Jeśli komuś coś obiecacie to dotrzymajcie obietnicy lub przynajmniej wytłumaczcie czemu nie umiecie jej spełnić. Lub nie chcecie.

Bo zawsze bardzo słabo wypadacie kiedy życzycie zdrowia i obiecujecie wpaść z czekoladą a nigdy nie przychodzicie. Kiedy wymigujecie się brakiem pieniędzy (na ową czekoladę) ale z lubością opowiadacie że wydaliście 3 koła na wycieczkę...
Kiedy tłumaczycie brak czasu że zajebani jesteście robota, a na fb pokazujecie że nudzicie się w domu i na bieżąco komentujecie występy w dzieńdobry tvn.... oraz milion innych przygnębiająco głupich wpadek...

A bardziej niestety pamiętamy to co złe niż to co dobre. Bardziej te zepsute urodziny i smutek niż te udane..

Rozumiecie ? 

Druga rada cencie ludzi bardziej niż rzeczy bo ludzie naprawdę szybko odchodzą...

Urodziny od kilku lat są dla mnie trochę synonimem niespełnionych obietnic. Bo w sumie niby nic wielkiego, święto dla jednych ważne, dla innych nie. 
Dla mnie ogromnie ważne. To moja słabość.

...czemu?

Tylko Ci po traumatycznych przeżyciach to zrozumieją w pełni . Celebrowania dnia urodzin,życia  po takich doświadczeniach jest celebrowaniem:
* wygranej, 
*przeżycia, 
*siły,
*odwagi 
* ...i  radości.

Dla mnie jest to zawsze bardzo ważne, Ci którzy tak naprawdę mnie znają wiedza o czym tu wspominam.  Nie każdy tak mocno przeżywa ten dzień, jak tak. I tak chce do niego podchodzić i chce mieć wokół siebie tylko takich ludzi którzy to rozumieją na 100%. 



Dlatego czasami jest mi smutno, bo pewne kadry przeszłości nie dają mi spokoju.
Pamiętam, też takie urodziny, kiedy byłam zupełnie sama. Bez nikogo. I trochę zapomniana.

Obiecywano mi tort po przyjedzie którego nigdy nie kupiono.
Obiecywano mi wspólne rozmowy przy winie, którego nigdy wypowiedziano.
Obiecywano mi mnóstwo materialnych przedmiotów, których nigdy nikt nie chciał kupić.
Obiecywano mi relacje, które nigdy nie miały być prawdziwe.
Obiecywano mi wieczne wsparcie, którego nigdy nie otrzymałam.


Ludzie łatwo zapominają przede wszystkim o innych. Kiedy mają wybrać własne przyjemności a innych/Twoje. Wybiorą zawsze coś dla siebie.



Tamtego przeklętego roku rozpadłam się na tysiące kawałków, kiedy zobaczyłam, że tak trudno ludziom dotrzymać obietnic.
Bo kiedy nie masz nic cieszysz się ze ktoś chce dać ci choć trochę. Ale kiedy odziera się  nas z tej nadzieji jest źle...
I gdyby tak zrobiła jedna osoba.. ok można przeżyć,ale mi trafiło się tak po siedmiokroć. Pech na całego?
Wszyscy tzw.bliscy przyjaciele....zawiedli.
Czułam się zła, osamotniona i do głębi zraniona. Ale w dużej mierze otrzeźwiałam z wszelkich relacji na pokaz.



A skoro Nasz świat jest lustrem nas samych co to może powiedzieć mi o tym kim byłam kiedyś?

Myślę, że mój stan w tym roku jest po części pewnym odbiciem tego co mam w sobie i strachu, żeby nigdy już nie przeżyć takich smutnych dni i ... urodzin.





Przepracowałam wiele rzeczy, moja ścieżka świadomości i samorozwoju bardzo mi w tym pomogła i pomaga nadal. Wiem że dziś jestem lepsza niż kiedykolwiek, silniejsza,mądrzejsza i pewniejsza tego kim jestem.

Jednak jako człowiek czasem mój organizm, mój umysł, moje serce.. sam z siebie podstawiają mi  nogę i jak długa leże na ziemi i płaczę z bezsilności , bo nie rozumiem co się dzieje. I po co na nowo babrać się w dawno zwietrzałym gównie?

Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny.


I tak chyba jest dziś.

Chce mi się płakać. Ale dziś łzy choć dają ulgę nie dają mi takiego oczyszczenia jak kiedyś...

A to wszystko może ma mi po prostu przypomnieć co przeżyłam i co mam dziś?..żebym przypadkiem nie zapomniała ile sił ta droga mnie kosztowała.. 

Znów otrzeźwiałam mentalnie. Muszę odpuści i spojrzeć w głąb serca...




Do następnego!

Jeśli wam podoba się to co robię zachęcam do zaobserwowania mojego bloga ( z prawej strony bloga) i wpadnięcie na mojego Instagrama @blondipondii







2 komentarze:

  1. Jak ja Ciebie dobrze rozumiem.. Sama nie mam kolorowego życia ale wiem, że nigdy nie można się poddawać, a łzy są pewnego rodzaju oczyszczeniem.

    OdpowiedzUsuń

❤ Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo miło mi czytać wasze słowa, wskazówki i odpowiedzi na dana treść.

✔Będzie mi miło jak nie nie będziesz bez sensu spamować!
dziękuje:)💆🏻‍♀️ wszelkie linki bloga , reklam to spam! dlatego takich komentarzy tu nie widać!

@@
Don't leave me spam please! Blog links are spam, so do not publish such comments!



Copyright © Kosmo Riviera , Blogger